Posty

Nowe Sevmione!!!

Znajdziecie je tutaj: Co minęło

Epilog

Kurz z zawalonych murów jeszcze nie opadł, gdy wszyscy, którzy przeżyli, unieśli swoje różdżki i wysłali w niebo światełka by upamiętnić poległych w walce o Hogwart. Sophia tępo wpatrywała się w twarze otaczających ją osób, wypatrując twarzy matki, którą ostatni raz widziała przy łodziach. Przy Snape’ie, który już nie żył. Wciąż słyszała echo swoich kroków. Ponownie obróciła się dookoła swojej osi, ale Hermiony nigdzie nie było. Serce waliło jej jak oszalałe, a myśl, że Snape naprawdę był jej ojcem ciągle powracała. Mimo że nigdy nie był obecny w jej życiu w ten sposób, poczuła jego stratę jakby było inaczej. Zamknęła oczy, czując napływające do nich łzy. Uniosła powieki i dopiero, gdy to zrobiła zauważyła walające się dookoła ciała. Śmierciożerców i uczniów, a także osób spoza szkoły, które przyszły jej z pomocą. Nie wszystkich znała, ale niektórych kojarzyła ze szkolnych korytarzy. Ci co przeżyli pokryci byli szarym pyłem wymieszanym z krwią, często własną. Poczuła na ramieniu czyją

Rozdział 9

Następne dni, tygodnie, w końcu miesiące mijały względnie spokojnie. Było parę fałszywych alarmów o pobycie Pottera, ale raczej nikt oprócz Czarnego Pana i co poniektórych Śmierciożerców nie zwracał na to zbytniej uwagi. Końcem kwietnia jednak jakby wszyscy spodziewali się rychłej zmiany. Nauczyciele niespokojnie rozglądali się po korytarzach i nerwowo reagowali na każdy niespodziewany dźwięk. Był poniedziałek dwudziestego siódmego kwietnia, Sophia siedziała na swoim łóżko pogrążona w książce, którą kazała przeczytać im McGonagall. Tomiszcze miało naprawdę imponujące rozmiary i czarownica nie była pewna, czy uda jej się zrealizować zadanie w wyznaczonym terminie. Lissa wpadła do dormitorium jak burza i padła na łóżko, łapiąc oddech. -Ten gbur mówi, że ktoś cię szuka. Chyba to pani R. Soph podniosła głowę i posłała jej zdziwione spojrzenie. -Co ona miałaby tu do roboty? Liss wzruszyła ramionami i machnęła ręką w stronę drzwi. -Idź i sprawdź. Nastolatka niechętnie zsunęła s

Rozdział 8

Następnego dnia rano śpiesząc się na pociąg, nie pamiętała już o karteczce, napisanej poprzedniego wieczora, którą schowała do kufra. Jej myśli skupiał się głównie na tym do, czego przyczepić może się McGonagall w jej pracy domowej. Już z daleka dostrzegła Lissę, która stojąc tuż przy przejściu na peron zawzięcie kłóciła się o coś z rodzicami. Wózek z bagażem stał po środku przejścia, dlatego też cała trójka zaszczycana była niemiłymi spojrzeniami i komentarzami przechodzących pasażerów i ich rodzin. Kątem oka spojrzała na matkę, która ciągle poprawiała włosy, jednak te ciągle wracały na swoje miejsce. Obraz był tak sielankowy, że Soph miała ochotę powieść go sobie nad łóżkiem. -Pamiętaj, żeby nie wysadzać kociołków, nie oblewać nauczycieli podejrzanymi maziami i dotrwać do końca roku. -Jasne.-roześmiała się nerwowo Gdy podeszły bliżej dostrzegła, że Hannah Cauldron jest wyraźnie wzburzona, najprawdopodobniej po usłyszeniu któregoś genialnych z pomysłów swojej córki, a jej mąż us

Rozdział 7

Sophia bacznie obserwowała swoją matkę, która z uśmiechem na twarzy rozmawiała z Charlottą Encrier, czyli najbardziej przebiegłą starszą panią jaką kiedykolwiek mogła spotkać. Czarownica jednak sprytnie odpowiadała na pytania swojej rozmówczyni, interpretując je na swoją korzyść i jak dotąd nic nie zwiastowało jakiś katastrofalnych w skutkach zmian w tym temacie. Lissa kopnęła ją pod stołem i dała jej znak, aby wyszły w końcu w jadalni i wrócił dopiero na deser, który miał być za niecałą godzinę. Nastolatki za przyzwoleniem pani Cauldron czym prędzej odeszły od stołu. Do ich uszu doleciało jeszcze jednak jedno pytanie: -A co z ojcem Sophii? Dlaczego go z nami dzisiaj nie ma? Młode czarownice zatrzymały się tuż za progiem i przywarły do ściany. Soph wręcz widziała to pełen zaciekawienia i dociekliwości spojrzenie babci Lissy. -Jest dość trudno uchwytny, w sumie praktycznie rzecz biorą nigdy nie ma go w domu, więc bardzo rzadko go widuję.-głos jej matki był uprzejmy i zadziwiająco

Rozdział 6

Hermiona ze złością wpatrywała się w opasłą księgę, która leżała na jej kolanach, nie rozumiejąc, dlaczego powiedziała córce, kim jest. Można powiedzieć, że zrobiła to w przypływie chwili, ale mogła chociaż poczekać z zaczęciem tematu, aż dotrą do domu, ale nie, los zdecydował inaczej. Oparła głowę o zimną ścianę za swoimi plecami i zamknęła oczy. Widziała Harry’ego w za dużych ubraniach po kuzynie, Rona umazanego czekoladowymi żabami i siebie z torebką bezdna oraz nosem w książce. Uniosła powieki i po chwili zastanowienia zeskoczyła z łóżka. Sophia z kamiennym wyrazem twarzy wpatrywała się w leżące przed nią fotografie. Z westchnieniem usiadła obok córki i podniosła jedną z ruszających się ilustracji. Akurat przedstawiała jedno ze spotkań u Slughorna, obok niej stał Harry, promiennie uśmiechających się do Ginny. -Przeniosłaś się w przeszłość, gdy byłaś w ciąży, czy wcześniej?-usłyszała niespodziewanie Córka spojrzała na nią, nieświadomie zasysając policzki i skrzyżowała ręce na pie

Rozdział 5

Powiedzenie, że te kilka tygodni w przeciągu, których święta Bożego Narodzenia było coraz bliższe, minęło spokojnie byłoby wierutnym kłamstwem w całej swej okazałości. Do Śmierciożerców dochodziły coraz to nowsze informacje o ruchach Pottera. Raz był tam, a raz tu, potem znów tam, ale jednak jak dotąd nikomu nie udało się go schwytać, a Czarny Pan z biegiem czasu niecierpliwił się coraz bardziej. Jak trójka nastoletnich czarodziejów mogła z taką łatwością wymykać się grupom doświadczonych czarnoksiężników, którzy bezwzględnie mordowali całe rodziny? To pytanie łomotało w głowie każdego. Nie tylko zatwardziałych ślizgońskich zwolenników Voldemorta, ale i tych, którzy oczekiwali wybawienia ze strony Wybrańca. Każdego dnia z rąk Śmierciożerców umierała coraz większa liczba mugoli, ale Lissa, która pochodziła z szanowanego rodu czarodziei i jej rodzinie nic nie groziło, nie miała takich rozterek jak jej przyjaciółka, której matka mogła w każdej chwili paść ofiarą znudzonego Śmierciożerc