Rozdział 4
Lissa wiedziała, że dla jej przyjaciółki matka bywa dość drażliwym tematem, ale wydawało jej się dziwnym to, że nie zainteresowało jej stwierdzenie o jej podobieństwie do Granger. Wyglądała jedynie na rozzłoszczoną porównaniem do Gryfonki, w dodatku akurat tej. Jednak, przecież nie mogła temu przeczyć. W sumie to mogła, ale fakty to fakty. Ich nie da się zmienić. Podobieństwo było widocznie już na pierwszy rzut oka. Nie ona jedyna to zauważyła. Jej matka, gdzieś między długi monologiem, a życzeniem miłego szlabanu, wspominała coś o tym, że wydaje jej się, że gdzieś w gazecie widziała tą całą Rickman, ale ta twierdzi, że to niemożliwe. Granger, Weasley i Potter, przede wszystkim oni, ciągle wisieli na pierwszych stronach prasy. No i Snape. On też coś zauważył, widać było po tym jego paskudnym uśmiechu. Lissa wzdrygnęła się na samo wspomnienie. W każdym razie w tym wszystkim musiało być coś więcej i to nie mógł być przypadek. Zbliżało się Boże Narodzenie i czarownica zamierzała wykomb